Po co obchodzimy Boże Narodzenie? Zabiegani, zajęci pracą; szkołą obowiązkami z ulgą wzdychamy gdy zbliża się Wigilia. Oznacza to, że będzie parę dni odpoczynku, spotkamy się z rodziną, odwiedzimy przyjaciół. Może jest jeszcze u nas w domu zwyczaj wspólnego śpiewania kolęd. Zapalimy światełka na choince i będziemy cieszyć się swoją obecnością. No tak, ale jest jeszcze taka rzecz w mieszkaniu... Telewizor, na pewno będzie jakiś dobry film, albo może koncert kolęd. Gdy będzie śnieg, to może pójdziemy na sanki, może na spacer... Tak, wstąpimy do kościoła, zobaczymy jak się księdzu w tym roku szopka udała. Porównamy, w którym kościele ładniejsza. A On? A Bóg, który przyszedł na ziemię, bo ukochał nas do końca. Ale nie przyszedł po to. byśmy go żałowali, że stajenka, że siano, że wół i osioł... Musimy Go przyjąć do swego serca i pozwolić Mu tam zamieszkać. Czy możemy to uczynić, gdy święta Bożego Narodzenia przepływają nam, jak nic nie znacząca kropla w ogromnym oceanie? Boże Narodzenie albo jest we mnie, albo go nie ma wcale! Każdy z nas musi powiedzieć Emmanuelowi tak lub nie. Zadeklarować swoją przynależność do Niego. Wtedy Dzieciątko nie będzie dla nas tylko gipsową figurką, którą oglądamy "wizytując" szopki. Gdy pochylimy się nad nim z naszymi wątpliwościami, wrócimy bogatsi o nadzieję, gdy zaniesiemy tam pytania, Jego światło doprowadzi nas do odpowiedzi. A przecież tego nam tak bardzo potrzeba. Bóg zapragnął stać się człowiekiem, takim jak każdy z nas. Jak bardzo podnosi te doniosłość człowieczeństwa. Nie jestem tylko człowiekiem. Jestem aż człowiekiem i jestem jednocześnie dzieckiem Bożym. Bóg stał się człowiekiem, aby człowiek mógł stać się Bogiem. Boże Narodzenie nadaje nam status dziecka Bożego. Boże Narodzenie jest początkowym ogniwem wielkiej historii zbawienia, która dokonała się na krzyżu i zwyciężyła zmartwychwstaniem. Bóg ukochał nas do końca - urodził się w ubóstwie i zmarł w opuszczeniu. Czy doceniasz to? Bóg wyciąga do nas rękę, by nas poprowadzić do światła. Czy doceniasz to?